Komentarze: 5
ta moja pieprzona fizyka, ktorej nie sposob zmiescic w spodnie. ta moja cholernie felerna cielesnosc, za chuja nie podobna do czlowieczej. i wreszcie... ta znienawidzona wielka dupa wymagajaca niemalze dwoch platnych miejsc w kinie, duzego fotela i cwiartke mozgu na kompleksy. brrrrr moja waga jest niebezpiecznie wachajaca sie pomiedzy tyranozaurem a wielorybem. kipie, plywam, unosze, faluje, i ciagle sromotnie brne w tluszczu, chyba juz do konca tej egzystencji do chrzanu. jestem naprawde bardzo udana forma bardzo nieudanej ofermy. wszystko co mozna spierdolic, ja pierdole doszczetnie. idzie sie tylko poddac pod wlasna koldra ze znanym juz brazowym lekiem wszystkich naderwanych nerwic szczelnie opatulonym w zlotko. bo uzalac to ja sie kocham. wielbie ten nawyk z fajka pod wszystkimi obszczanymi murkami. ach ach, wyplywa ze mnie samozadowolenie, a ja sie martwie i martwie. jak to bogumil hrabal przywykl mawiac 'smutne nastroje sa najbardziej tworcze'. i pewnie w moim plytkim jezyku sprawdzac, to to nie ma sie jak, to jednak cenie sobie pana pisarza czeskiego. no wiec, wracam sie zmartwiac, pod koldre, do wanny, na krzeslo. dzisiaj jestem ania_zez. udana forma nieudanej ofermy
martwie sie o losy naszej polandii, bo tak w sumie, to kwachu schodzi niedlugo z tronu i komu odda berlo, korone i slome z butow? andreasowi lepperowi? pomyslowemu ziobromirowi? czy tez moze sierotce marysi (rokita, tlumoki) i jej sejmoludkom? oby nie alibabie giertychowi i czterdziestu chamom, bo to by juz wrozylo pesymistycznemu nastawienia narodu do codziennosci (bo chyba kazdy zna wysoce ujemne zabarwienie tonu glosu w stylu 'zycie jest do dupy, to wiemy wszyscy, oby tylko nie nalezalo do sld', inaczej, jakby to powiedzial slawny bartlomiej-fajna-dupa 'nie pierdol smutow, ziombel!'). obawa narasta, nie mowiac juz, o rozdrapanym przez zachlannych portfelu rzeczpospolitej, ktory po zajeciu posla (osla) leppera zamienila by sie w chwalebna dla naszego narodu biesiadke, z przebojami rudiego shuberta, ewentualnie jakiegos innego jelopa. no i chyba musze skonczyc, ale zanim pojde odrabiac lekcje powiesze sie w kiblu, i nie sprostam wymogom reformy.
teraz jestem mloda. cale zycie przede mna. za jakies pi razy oko pietnascie lat bede maskowac kazda zmarszcze, oklamywac, co rok cofac sobie roczek, jezdzic na kuracje ireny eris do spa (no bez az takiej hipokryzji), i kupowac drogie breje aby zrobic sobie na twarzy bloto, w ewentualnosci wytne sobie zebra, tak jak cher.
tak mi sie przypomnialo.
no i znowu chcialo mi sie rzygac widzac gole posladki mojej ulubienicy na wuefie. mianowicie panna latawica jest moja favourite slut, because jej mina mowi sama za siebie. albowiem, powiadam wam, iz profesjonalny wykrzyw geby na ksztalt 'przez cale wakacje zapuszczalam piersi' wcale nie jest cool. no czasem jej chce odpierdolic, ale przeciez, byla na olimpiadzie z polskiego, wiec nie wolno jej ruszac.
slyszalam nowa piosenke libera. jest troche taka do puszczania w supersamach. ja bardzo lubie zjawisko hip hopu, ale wkurwiaja mnie takie zabony. byc, moze nie jestem wiarygodna, zwlaszcza w tej chwili, gdy boski jazz wyskakuje na dywan, aczkolwiek jestem szczesliwa posiadaczka wszystkich plyt adama ostrowskiego i braci waglewskich, ktorzy funduja wysmienita wyzerke. ponadto, moge tutaj w tymze miejscu zamiescic wielkie pochwaly dla wwo, zipery, lony, sistars, ktore wlasciwie hip hopu nie tworza, ale naprawde bardzo swiatowa muzyke, z duzej litery pisana (w sumie, to nie byl zbyt nowatorski poglad). ale o.s.t.r., wyzej wymieniony bije wszystkich. ma tak rozpierdalajace maksymy, tak dobitnie ilustrujace rzeczywistosc rymy, tak madre stwierdzenia. na dowod moge tylko powiedziec, ze album 'jazz w wolnych chwilach' przesluchalam sto razy na pewno, i wciaz znajduje ciekawosc w tych piosnkach (dodajac skromnie, ze owa plyta ma ponad czterdziesci kawalkow). i w sumie juz sie slinie, na wiesc o nowiutkiej prosto z pieca 'jazzurekcji'. afront tez sympatycznie nadaje. zakonczajac ten epitet piardne tylko cytatem 'komercyjnych em ce wtrace do biedronek' -os.t.r.
lawki w szkole niosa nieprzebyta chec czytania. oprocz bibelotow i duzej kupy w stylu 'kocham gryzelde szczurek z tej i tej klasy' mozna, znalezc tez to ze ktos kocha system of a down, mozna zostawic swoje gg, a potem splawiac podnieconych pierwszoklasistow, no i mozna tez napisac cos takiego jak moi wielmozni kumplo kolego dzieci 'pierdol trupa, az sie spoci'. okazalo sie tez, ze moje iq jest w normie, a to oznacza rowniez (ach, dwuznaczna ta inteligencyja), ze reszta spoleczenstwa jest popierdolona, a nie ja. hip hip hooray. i zeby bylo tak zajebiscie, to sie pochwale, ze bylam na koncercie w chorzowie, przyjemnego zespolu reagge habakuk. zanzibar okazal sie klimatyczna knajpa, z burdelowa komnata- moja ulubiona- w ktorej mozna bylo sobie wybrac na kim chcesz lezec! oprocz tego w opcji byly westchnienia i mlasniecia na widok takiego skupiska...fajnych dup. yhm yhm, bardzo kulturalna impreza, dostarczyla mi nowych wrazem i nowych przyjemnosci. zegnam obficie