znowu czekolada
Komentarze: 3
szkoda, ze to wszystko sie tak skonczylo. moglibysmy zostac jakimis tam znajomymi, a tak bedzie nam sie dane spotykac sie na plaszczyznach wlasnej pamieci, w pokoju z malym stoliczkiem, dwoma filizankami herbaty i czekoladowymi ciasteczkami. on w tej swojej czapce, ja z tym koralem na szyji. mogla by nam pobrzmiewac muzyka, ktora nas zjednala, sklocila, skonczyla. jego okrutnosc wisiala by, w tamtym obrazeczku na scianie, w ciemnym kacie, mocno przygwozdzona, jak grzech ktory jest skazany na pieklo. moja chmura cierpien zostala by za oknem wijac sie i klebiac na horyzoncie, gdzies daleko... a my siedzielibysmy przy tej herbacie i ciasteczkach sluchajac muzyki ktora doprowadzila do tej przykrej ewolucji znajomosci. wlasciwie to moze ewolucja nawet ujemna, a ten obrazek na scianie ruchomy, husta sie na gwozdziu. ja mam plaszcz i on tez ma plaszcz. siedzimy bez strun glosowych z rekami w kieszeniach patrzac na siebie, nie tacy zaraz do wyjscia, nie tacy tuz po przyjsciu. siedzimy tak, omijani przez czas. chyba tak juz zostanie, juz chyba sie nic nie zmieni. on zaluje, ja zaluje. wiezi mentalne nadal zlane w jedna ciecz pozwalaja nam tu siedziec, omijane przez destylacje przezyc.
chyba chcialabym inaczej. chcialabym
'mecza lub daja odpoczac sa twoje, czasem ukojenie, czasem paranoje-sny- nawet gdy sa zle, to sie budzisz, mozesz w nich kochac lub mordowac ludzi, krzywe odbicie w witrynie twego ducha sa twoje, tajne, niejawne jak zycie, tu wszystko dzieje sie naprawde'- w wyjatkowych okolicznosciach
Dodaj komentarz