wrz 09 2004

ochlonelam


Komentarze: 5

w przyjazni jestem inwestorem rozrzutnym i najczesciej wychodze na tym blado. a przyjazn w czasie przeszlym nie istnieje wiec obecnie jestem w stanie zawieszenia miedzy samotnoscia a wygoda czekoladowych wieczorow. namietnie wsluchuje sie w 'karma police' -radiohead, jezdze tu i tam, mysle nad tym i tamtym. czuje sie umiarkowanie czysto i nie jest najgorzej. permamentnie zaczynam wierzyc w powrot mantry 'umiesz liczyc, licz na siebie' i nie jest to jakies zalosnolitosciwe. mam na wszystko czas, wklepuje krem rano i wieczorem, dobieram skarpetki do butow i pakuje sie dzien przed szkola. nie trzeba sie pocic ani specjalistycznie glowkowac. wszystko jest gladkie i nietrudne. czasem sie zgarbie, czasem poloze. na wieczory polecam voo voo z kobietami.

ania_zet : :
madziulla-stokrotka jedyna
14 września 2004, 16:54
Powiem ci tak : Jesteś istotką tak nieprzeciętnie inteligentną , że OJOJ!!!!! Chdźbym pociła się jak wół ciągnący 1000000kg kamol a na nim swojego opasłego pana to nie napiszę kilku tak ciekawych i fantastycznych zdań jak te które zamieszczasz u siebie. Fajnie , że nie wszystkie dziewczyny na tym świecie są zamknięte w świecie NICI i dolls-ów.... Salwa meksykańska dla ciebie Aniu ;]
www.loris.prv.pl
13 września 2004, 18:19
piszę dla siebie, ale każdypisarz lubi mieć czytelników prawda? jednakże gdybym podporzadkowac się miała ramom blogowej inteligencji musiałabym ograniczyć sie do wypisania kolejnych czynności wykonywanych od rana do wieczora. nie kręci mnie sława, ale satysfakcja z tworów wszelakich, która swoje podłoże moze mieć takze w pochwałach (źle nazwane) akceptacji choćby jednostek, tegoco robię! anotkę napisałam, ponieważ chciałam miec dokumentację istnienia tych sms-ów. przechowuje je już pół roku w bazie danych telefonu :) i ile razy je czytam śmieję się sama do siebie. musze je wyrzucić, ale zeby zarchiwizować je i podzielić radością z potencjalnym przechodniem (chyba w nie tak toporowaty sposób) umieściłam je na blogu! eh gdybym umieła zakłądac strony www..... :
www.loris.prv.pl
13 września 2004, 13:35
gdyby policzyć koszta włożone we wszystkie moje przyjaźnie, odjąć od tego profity jakie uzyskałam, byłaby to suma grubo poniżej zerowej. \"ujemne korzyści\", jak to kiedyś ujął mój znajomy! przykro mi to mówić. tyle razy zawiodłam się na przyjaźni, już chyba miłośc trwalsza jest i stabilniejsza niż dziwne nic nie dające przywiązanie do drugiego człowieka. moze nie spotkałam jeszcze prawdziwego przyjaciela, a moze ja felerna jestem? a moze pojęcie przyjaźni jest abstrakcją istniejącą w słabych, watłych samotnych umysłach skrzywdzonych i szukających wsparcia? chyba jednak wybieram te czekoladowe wieczory, czy kawowe poranki, nocne spotkania z pisarzami i reżyserami zdolnymi ponad przeciętną, bo ile razy jak winogron staram się \"przyczepić\" do kogoś, tyle razy ktoś wysusza, obcina, obrywa młode pędy!!! człowiek jest zbyt samolubną istotą, żeby wiedzieć co to przyjaźń i mieć być dla kogos przyjacielem! chaotycznie dzisiaj, ale temat bezpośrednio mnie dotycz
Johnatan
09 września 2004, 21:25
No tak, gdybym to ja mial taki ocean wolnego czasu i czystej sfery metafizycznej... Tymczasem użeram sie z wlasnymi paradoksami. Pozdrawiam serdecznie :o) ...chyba przerzuce sie na majlowy kontakt z Toba :)
09 września 2004, 18:52
tak... nastepny wieczor napewno spedze \"z kobietami\"...

Dodaj komentarz