wrz 15 2004

paranoja na moj leb


Komentarze: 1

przyszedl deszcz i nic nie powiedziawszy i uprzedziwszy rzucil lasso bessy na moja szyje. deszcz i mgla rozwalily uporzadkowanie, na wszystkie cztery katy mojego pokoju, przynoszac ulge przed monitorem, i pozwalajac spietrzac sie szpargalom i myslom. to bylo takie niegrzeczne z jego strony, nic mi nie mowil, ze bedzie rozpieprzal rownosci na mojej kurtce wiatrem. ze mgla bedzie mi rozsadzac glowe, ze cytryna bedzie mi wyciskac pieniadze z portfela, ze miod bedzie przedawkowany. on naprawde mi nic nie powiedzial. ten deszcz. a ja mu zrobilam bloga.

zastanawiam sie nad tym, jak odkleic te wszystkie ubrania od biurka, spietrzaly sie tam dlugo i zdazyly pozasychac, tak jakby za uzyciem silikonowego kleju montazowego (...tribute to 'slepa'). zastanawiam sie nad tym, jak wyparowal ze mnie lad i sklad pozostawiajac puste rece, na pastwe tego zakurzonego pokoju. moze wiatr wychlostal tamto uczucie, pozwalajac mi sie teraz oddawac microsoft internet explorer po krance literackiego wyuzdania. ale gdzie w tym wyuzdanie? najwyzej bajzel goloslowny!

ania_zet : :
eluś
15 września 2004, 21:34
na mój też by się przydała ...

Dodaj komentarz