cze 02 2004

plany przyszlosciowe


Komentarze: 3

w moim przedszkolnym wieku obowiazywaly zasady plastiku, zabaweczek, barbie, resorakow (tudziez akurat madra zabawka). najbardziej absorbujacym aspektem wczesnego dziecinstwa w tej placowce wychowawczej zwanym przedszkolem byla przyszlosc. i to bylo dla mnie conajmniej smieszne, dla mnie ktora miala jeszcze trzy i wiecej lat. wokol oparow dziewczynskich idiotek ktore byly wykapanymi maszkarami nadopiekunczych mamus (konwencja turbo wsi) kazda chciala zostac ( i teraz plejada humanitaryzmu): lekarka, weterynarka, malarka, piosenkarka, przedszkolanka, i tym podobne. wsrod klasyfikacji szczerbatych jeszcze wtedy chlopcow idealy byly inne, bardziej meskie i ogolnie podsumowujac wszystkie zalatujace nieswiezoscia supermena...strazak, policjant, pilkarz, narciarz, zolnierz, wiecie.... a ja nie bylam ani do dziewczyn ani do chlopcow sie klasyfikujaca. bylam tak posrodku i w ogole nie ruszaly mnie wyobrazenia i wkladaniu zwierzetom palca w odbyt czy tez czolgania sie w blocie z kalaszem w niemilosiernym upale. po prostu chcialam sie bawic lalkami barbie jakie bylo mi dane, choc z przypowiesci rodzicieli wolalam klocki lego. nie ruszalo mnie miotanie sie pomiedzy przyszloscia, bardziej wolalam skupic nad nowa wymowka byle tylko nie zjesc tej szkaradnej zupy mlecznej, czy klopsikow miesnych. czasami wypuszczalam z geby ironiczne natchnienia zostania idiotka wyspiewujaca sentencje na scenie z plastiku, by dali mi spokoj, bo w tej przedszkolnej totalitarnej spolecznosci zostanie 'nie wiem' nie bylo ambitne. ich polemika trwala dalej a ja sie przypatrywalam ogolnie nie swiadoma tych zdarzen. bylam nieszczesliwa ze moje dziecinstwo odbywalo sie bez aspiracji, ze dyskwalfikacja gleboko utkwila mi w paszporcie. chlopcom wyrosly zeby, dziewczynom zmadrzaly albo i tez nie zmadrzaly, chlopcy wyladnieli, dziewczyny sie zapuszkowaly w oparach makijazu. te najambitniejsze niegdys- dzisiaj przyszlosc lacza ze zdobyciem nowego osiedlowego frajera, a chlopcy korzystaja z tego ze nie musza machac organami aby zdobyc druga polowke ktora niekoniecznie jest druga polowka lecz tylko na przyklad zaspokojeniem nieuregulowanego poziomu testosteronu. a ja dalej stoje w tym samym miejscu, z tym samym paszportem, i w dalszym ciagu moja przyszlosc ogranicza sie do kupienia dwoch paczek slonecznika zamiast jednej...

ania_zet : :
03 czerwca 2004, 21:47
co do tego dzieciństwa... wiesz moje mineło podobnie... a przynajmnij niektóre chwile ktore utkwiły mi w pamieci na to wskazują.... serio... powem ci ze lepiej byłoby byc rozpieszczonym bavhorkiem z 10 lalkami barbie... przynajmnij ja wolałabym tka przezłość... a moze teraźnijszośc też... super fajnie ubranej nastolatki, słuchajacej techno.... eh.. co za bzdury... niestety... mądrość to głupota...
www.loris.prv.pl
02 czerwca 2004, 22:25
kiedyś usiadłam na poręczy mostu. nogi mi zwisały bezwładnie nad oparmi rakotwórczej rzeki miejskiej. ryb ani widu a ni słychu, kaczki idąc brzegiem rzeki udając, że zwiedzają okolicę usrały coś nieprzyjemnego, głęboko przekanane, że nikt, tego nie zauważył. (taki produkt metabolizmu ptaków każdy zna, jeśli nie wdeptuje weń, to przynajmniej musiał choć raz myć włosy w szkolnym kiblu z białego śmierdzącego półpłynu). kaczki przeszły. listonosz z wielką torbą na motocyklu marki \"komarek turbo 00\" przejechał zaciskając w żebach resztek papierosa bezfiltrowego, a ja dalej dyndałam ochoczo odnóżami. wtedy właście pomyślałam, ze mogłabym skoczyć. woda o głębokości do kolan (czyt 0.5 metra) nie zalałaby moich płuc powodując zejscie, ale słynne opary przemysłowe mogłyby skutecznie zakorkowac owy organ wywołując śmierć przez uduszenie. bo właściwie co? przeszłośc jest dla mnie nieustannym przesiadywanie na kuchennej glazurze podłogowej z pokrywką w
nie_taka_zla
02 czerwca 2004, 22:22
wkladaniu zwierzetom palca w odbyt -a tak mi sie skojarzylo bo moja matula jest weterynarzem.swietna notka.

Dodaj komentarz