Archiwum wrzesień 2004


wrz 30 2004 kazdy kocha inaczej
Komentarze: 3

moglabym nienawidzic, bic, pluc, zniewazac, wyzywac, grozic. ale czy to zmieni, to, ze facet w autobusie byl pedalem, cholernie dziwnie machal raczka, mial najlepsze buty ze skory jakie widzialam w zyciu, biala torbe i blyszczyk na usteczkach? nie zmieni to nic. nie wiem, czy mam cos do homo, oprocz tego, ze najlepsze dowcipy sa wlasnie z nich. 'kochajacy inaczej' sa tacy od urodzenia, i nic nie zmienie probujac zgonic na chorobe, ze wzgledu na przedawkowanie smerfow, wibowitu, czy gumy donald (ktos wie, na sali co to guma donald? no dobra, wychowywalam sie w czasie kiedy, owy pocieszacz byl juz undergroundem, ale jeszcze byl! zeby, nie bylo). pewnie, ze brzydzi mnie wsadzanie przyrodzen w miejsca nieodpowiednie do tego zadania (?), ale czy mam prawo do wyganiania homosow z tej planety, mowiac, ze swieta bozego narodzenia moga spedzac tylko na ksiezycu z kaktusem w dupie? taka teraz nedza umyslowa, i wiadomo, ze wszystkie buce chodza do filharmonii, ze kiedy uswiadomilam sobie, ze oscentacyjnie gapie sie na starannie wygolonego mlodzienca, zrobilo mi sie glupio. on najwyrazniej czul na sobie smak szykanu, nietolerancji i lypania spod byczka na biednego ...pedalka. jestesmy cholernie zawistni, ahumanitarni, zachowujemy sie jak mali egoisci, ktorzy nie daja mamusi spokoju przez cale popoludnie mimo, ze ja boli glowa, a potem chcemy lizaka w sklepie i przychodzimy do domu i znow robimy cos na zlosc mamusi.

 

nie podoba mi sie ten tekst, ale jest wazny. jak dla mnie. to bylo tak

ania_zet : :
wrz 28 2004 czasem sie wcielam w ...subkultury
Komentarze: 4

w kazda pelnie ksiezyca zamieniamy sie w ziomy. rosna nam smycze, czapki z daszkiem, i spodnie z przeswitem trzech cetymetrow (chodzi tu o wysokosc kroku nad ziemia). mamy ziomalski pewny siebie krok, w glowie lajtowe maksymy jointowych podpalaczy. wyruszamy na miasto. to na dupy, to na wypas. podbijamy do podobnych fajnych ziomow i przybijamy strzale, na znak ziomalskiej solidarnosci. potem strzelamy sobie szybkiego lolka, browara, czasem, jak nudno, to podbijamy do jakichs cholernych punkow i tlumaczymy im, ze sa glabami, az sie sfarbia. kazdy ma swoj blok. w nich sie rodzimy i umieramy. na nie plujemy i wypisujemy, ze 'dorota to kurwa wedrowniczka'. ja nazywam sie lyzwa (uznaje tylko nike'a), jest fajnie. czasem lajciarsko uda sie postraszyc dzieci, czasem wykrecamy nogi od krzesel i lejemy palantow ktorzy dziwnie chodza, maja dziwne ryje, albo sa z innej ulicy. no dobra, troche w tym agresji moze jest, ale jak takiemu przetlumaczysz, zeby nie przychodzil na twoja ulice, bo nie wolno. takie zasady. nawet mam kompa, i sciagam czasem lajciarskie piosenki. dzisiaj, w telewizji mowili, ze sprzedaz plyt, jest coraz mniejsza, ale co ja mam poradzic, przeciez, nie mam kasy, zreszta, nic nie moge uzbierac, bo ciagle ktos sepi na melanze. a melanze, to my mamy wypasne. raz, taki ziomek, zarzygal pol krzakow, to byla jazda. ostatnio przylapalismy takiego gnoja, ktory, sie usmiechal tak caly czas, to mu sfarbilismy ten piekny nosek. naprawde byl wkurwiajacy. tak sie caly czas, normalnie lampil, ze szok. i w ogole. teraz moj kumpel, nie ma zeba, ale i tak jest ubaw, bo mowimy na niego bileter, a tamten co sie wozil jak palant jakis, to ma cale czolo pocharatane. i tez bylo fajnie. ale juz po emocjach. czekam, do nastepnej, juz mamy na uwadze gnojka, ktory nosi takie cholerne podroby adidasa, ze normalnie wypala galy.  kumpel mowi, ze kaze mu zjesc to logo, a potem zgnoji jego starych, ze wychowali takiego patalacha. przynajmniej nie bedzie tak nudno.

a w reszte miesiaca jem topione serki z pomidorami, pale kadzidelka, chodze po lumpeksach, do biblioteki, zwiedzam zakamarki mego miasta i rzygam na konwencje.

ania_zet : :
wrz 28 2004 troche wypluta
Komentarze: 1

mgla zawiazala kokardki na blokach, kanciastych sklepikach i niektorych glowach. chyba, w tej krainie ignorancji chce byc bajkowa. jesien na dobre zadomowila sie na drzewach, choc wiele roslin ucieka przed zolcia, brazami, czerwieniami, zgniliznami. moj leb peka od bolu, a brzuch od panadolu. podobno specyfiki mialy sie zgrac. prince robi postepy, wylewajac sie w moim umysle, jak cieplutka czekolada... naprawde 'musicology' jest wyborna muzyka. w radiowej trojce przeminela ostatnia letnia siesta, teraz bedzie po staremu-kazda niedziela, od pietnastej do siedemnastej. zapraszam wszystkich spragnionych muzycznej defilady zmyslow, marcina kydrynskiego. smakowity dzentelmen. jestem troche wypluta. gdyby sie dalo, chcialabym sluchac siesty przez dwadziescia piec godzin na dobe. nikt nie dobija do wyspy, na ktorej kopie doly. raczej jest tak monotonnie, jak ta cala jesien. porzucilam inteligencyje, bunt, i ubijanie piany. chcialabym miec dywan, i najzwyczajniej na nim siedziec. nieprawda, nigdy nie bylam buntownicza, bylam spragniona rewolucji. nadal jestem. przyjemnie patrzec jak burzy sie konwencja. mmmmm. 'co tam slychac' jest falszywe, ponad wszystko. zasieg do normalnych ludzi chyba sie powieksza. bebny, perkusja, kontrabas, trabka. religie wschodu znow przybieraja na wadze. staja sie ciezkie i w koncu zataczaja sie na mojej glowie w strone do biblioteki. a tam, rozplywam sie w niewygodnych krzeslach i czytam o rozsadku hinduizmu, slawnych wegetarianach, pokorze buddyzmu. 'czas  p o m y k a' po prostu. boje sie, ze te wszystkie notki sa takie same.

ania_zet : :
wrz 22 2004 oto jak sie staczam
Komentarze: 3

'siedzimy sami popijamy wino, czas pomyka godzina za godzina'- voo voo. wszystko bylo by fajnie gdyby w liczbie pojedynczej.

nie jest mi zle. siedze na wdechu, majac wszystkie flaki na swoim miejscu, gustuje w slownych lawiracjach thomasa harrisa, z polecenia diabla z gliwic. nie jest mi zle. wracam do domu rozmawiajac o wojnach jak nie z soba to z przyjaznymi duszami. nie jest mi zle. moj sweter pachnie bonuxjakistamsuperkolorgit, a ja probuje naklonic miliardy-czy tam miliony- komorek szarych do stanu skocznosci przy 'musicology' prince'a, narazie z efektem miernym, choc sama piosenka jest brawurowo rozplanowana. wszystko sie jakos defragmentuje. dostaje od spoleczenstwa pochwaly, choc narazie spoleczenstwo tez w liczbie pojedynczej, moze niedlugo bedzie dumniej i honorowiej. moze wtedy zmienie sobie login na 'fajna mentalna dupa' i zamkne sie jeszcze bardziej w katatoni autystycznej. i tak penetruje sobie te plaszczyzny filozoficzne ostatnich zdarzen z miejsca gdzie miesci sie tylko jedna osoba. ja. przykra samotnosc jakos przerabia sie w gimnastyczne zdolnosci wylizywania wlasnych otworow...

ania_zet : :
wrz 19 2004 this is what you get gnoju
Komentarze: 1

odcinek trzeci.

wiesz kim jestes w mojej pamieci? jestes unikatowy, indywidualny, oryginalny, niebanalny,  jestes z tych co ich IQ kumacji zyciowej i intelektualnej przekracza rozmiar wlasnych butow, jestes mentalnym rozpierdalaczem, smakoszem dobrego smaku, z brawurowym poczuciem wiochy i chaltury. ale czasem cynizm zmienia sie w nacjonalizm wlasneo ego i wtedy stajesz sie przerosnietym dupkiem, obrazonym na caly swiat palantem. wiesz skad to wiem? bo  j e s t e s m y   t a c y   s a m i.

ania_zet : :